Większa pula badań diagnostycznych, możliwość konsultacji ze specjalistami różnych
dziedzin, ułatwiony dostęp do profilaktyki, edukacji czy porad dietetycznych – to
opieka koordynowana w POZ w pigułce. I w teorii. Bo w praktyce możliwości placówek
są ograniczone, kryzys kadrowy się pogłębia, a największym wrogiem projektu jest…
brak szczegółów i odpowiedniego przygotowania.
Lekarze rodzinni zrzeszeni w Federacji Porozumienie Zielonogórskie, po analizie
rozporządzenia dot. projektu opieki koordynowanej w POZ oddanego do konsultacji
społecznych uważają, że z założenia dobry krok w kierunku ułatwienia chorym
poruszania się po ścieżce leczenia, poległ na szczegółach. A właściwie ich braku, bo
trudno aktualnie ocenić możliwość wdrożenia opieki koordynowanej w
poszczególnych placówkach, skoro więcej jest niewiadomych niż kwestii precyzyjnie
określonych.
– Na obecnym etapie rozporządzenie otwiera jedynie drzwi do dyskusji o możliwych
sposobach realizacji. Jako organizacja zrzeszająca 1/3 wszystkich poradni zebraliśmy
od lekarzy uwagi, aby następnie – podczas bezpośredniego spotkania z Prezesem NFZ
je przedstawić i zaproponować opcje możliwe do wdrożenia i oparte o realne zasoby
placówek. Niemniej sam pomysł na opiekę koordynowaną uważamy za dobry, ale
projekt w obecnym kształcie jest niemożliwy do wdrożenia we wszystkich placówkach,
a taka obietnica została przecież złożona pacjentom – dodaje Jacek Krajewski,
Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
O co konkretnie chodzi? Lekarze zwracają uwagę m.in. na harmonogram pracy
specjalistów, który w ich ocenie jest niepotrzebny i nie ma żadnego uzasadnienia, a
dodatkowo może zniechęcić specjalistów do podjęcia współpracy z placówkami
POZ. Nie mniejsze obawy wzbudza rażąco niska wycena koordynatora, która przy
obecnym poziomie inflacji sprawia, że pozyskanie wykwalifikowanej osoby do pracy z
pacjentem (!) jest nierealne. Dodatkowo istnieje konieczność wsparcia ze strony NFZ,
a więc ustanowienia w każdym oddziale Funduszu komórki odpowiedzialnej za pomoc
placówkom we wdrożeniu projektu koordynacji, poprzez m.in. przygotowanie listy
specjalistów gotowych wesprzeć lekarzy rodzinnych. Obawy budzi również procedura
zgłaszania się świadczeniodawców, która wg Federacji PZ powinna ograniczyć się do
wyrażenia woli o gotowości wykonywania świadczeń w ramach koordynacji w POZ.
Wyzwaniem będzie również prowadzenie dokumentacji medycznej, co do której na
razie nie ma żadnych wytycznych.
Lekarze apelują również o potrzebie przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii
edukacyjnej, zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów. Federacja Porozumienie
Zielonogórskie zamierza również edukować należących do organizacji przedstawicieli
placówek POZ, planuje także spotkania dla pacjentów. Uwag jest więcej, pozostałe
jednak zostaną przedstawione podczas spotkania z NFZ.
– Musimy pamiętać, że wprowadzenie koordynacji do POZ to proces. Rzeczywistość
pacjentów z poradni medycyny rodzinnej nie poprawi się od 1 października, bo w tej
chwili w wielu placówkach nie mamy takich możliwości, zarówno w kontekście
zaplecza technicznego, jak i finansowego. Niemniej trzeba wspólnie wypracować
drogę realizacji, ale diabeł tkwi w szczegółach. Im lepiej dopracujemy je teraz i
zadbamy o odpowiedni poziom edukacji lekarzy i pacjentów, tym łatwiej będzie nam
wdrażać dobre dla chorych rozwiązania – dodaje Tomasz Zieliński, wiceprezes
Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Czy placówki należące do Federacji Porozumienie Zielonogórskie podpiszą umowy i
włączą się do projektu koordynacji?
– W ramach konsultacji przekazaliśmy nasze uwagi zebrane od zróżnicowanego
środowiska specjalistów medycyny rodzinnej. Wierzymy, że jest jeszcze czas na
wdrożenie uzasadnionych sugestii, dzięki którym koordynacja będzie mogła zostać
prawidłowo i skutecznie wprowadzona. Póki co czekamy na termin spotkania z
Prezesem NFZ, aby omówić wątpliwe kwestie – dodaje Jacek Krajewski, prezes FPZ.