O brakach kadrowych w systemie ochrony zdrowia mówi się od dawna, podobnie jak o potrzebie wdrożenia pilnych rozwiązań, które przyciągną kadrę. Zarówno dyrektorzy szpitali, AOS, jak i POZ, muszą dzisiaj mierzyć się z wyzwaniami, które w krótkim czasie spadły na ich barki. Szalejąca inflacja i gwałtownie rosnące koszty utrzymania, kolejna fala COVID-19 oraz zmiany, które od 1 lipca weszły do POZ, nakładając na poradnie dodatkowe obowiązki i napływ pacjentów – to tylko wyzwania ostatnich tygodni. Właśnie doszło kolejne – wycena świadczeń, która spycha POZ na margines. Czy poradnie z małych ośrodków przestaną istnieć?
Minister Zdrowia zatwierdził rekomendacje Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji w zakresie finansowania świadczeń opieki zdrowotnej. Przyjęty drugi wariant wyceny wiąże się ze wzrostem wydatków NFZ o ponad 18 mld złotych, co ma stanowić 22,4% wartości umów Narodowego Funduszu Zdrowia. Tymczasem środowisko medyczne nie ma wątpliwości: przy rosnących kosztach i konieczności poszukiwania oraz utrzymania personelu, obecne wyceny nie odpowiadają realnym potrzebom placówek. Największe obawy mają przedstawiciele POZ, bo świadczenia udzielane przez nich zostały wycenione najniżej.
„W małych placówkach jest dużo trudniej o pozyskanie wykwalifikowanego personelu, przy czym warto zaznaczyć, że problemy i potrzeby pacjentów są takie same jak w dużych miastach. Brak odpowiedniej motywacji dla personelu medycznego, przy obecnej inflacji i błyskawicznie rosnących kosztach, może doprowadzić już nie do zatoru, ale zapaści systemu. Organizacje pacjenckie od lat apelują o wyrównanie dostępu do opieki zdrowotnej, bo mają poczucie, że nie wszyscy chorzy mogą liczyć na takie same prawa. Dlatego dziwi mnie, że nadal brak działań systemowych, które pozwolą rozwijać opiekę medyczną na równych zasadach w całej Polsce. A dziwi tym bardziej, że to cios wymierzony w pacjentów z małych ośrodków” – mówi Anna Osowska, Prezes Warmińsko – Mazurskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienia Zielonogórskiego.
Dla POZ przewidziano wzrost w wysokości 6,26%, co według wyliczeń środowiska daje lukę w wysokości niemal 20%. Aby móc dostosować się do wzrostu wynagrodzeń personelu poradni, należałoby zwiększyć kontrakty o co najmniej 24%, bo tylko wtedy będzie można zagwarantować pracownikom POZ wzrost płac na oczekiwanym poziomie. W innym wypadku, przy obecnych kosztach poradni (niemal 60% już teraz to wynagrodzenia pracowników), rosnącej inflacji i kosztach utrzymania, podniesienie minimalnych wynagrodzeń jest niemożliwe.
Przedstawiciele środowiska zastanawiają się jak pogodzić zarządzanie budżetem powierzonym z szeregiem innych codziennych wyzwań. Od kilku tygodni nie ustaje dyskusja o wprowadzeniu zmian do POZ, które mogą doprowadzić do znacznego podziału społeczeństwa i wykluczenia pacjentów z małych miejscowości, bowiem poradnie nie będą w stanie na obecnie przyjętych zasadach zagwarantować opieki na równym dla wszystkich poziomie. Przyjęte rekomendacje AOTMiT w zakresie finansowania świadczeń tylko pogłębiają już i tak poważny problem.
„Reprezentujemy zarówno poradnie z dużych miast, jak i te z malutkich miejscowości, dlatego wiemy z czym na co dzień się mierzą. I te małe placówki mają obecnie słuszne obawy, że zostaną całkowicie wykluczone. Choć tak naprawdę tu nie chodzi o nas. Tu chodzi o pacjentów, których nie będzie miał kto leczyć. POZ to przecież fundament systemu ochrony zdrowia i w przyszłości może stać się odciążeniem dla budżetu, bowiem przejmujemy na siebie przecież znaczną część odpowiedzialności po to, aby zaopiekować się chorym możliwie wcześnie i uchronić go przed przewlekłym leczeniem czy hospitalizacją, która generuje gigantyczne koszty”- mówi Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, Wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Przedstawiciele placówek medycznych czekają na aneksy do umów, jakie otrzymają od NFZ, choć i one nie będą miarodajne, bo dopiero za kilka miesięcy będzie można realnie ocenić koszty jakie muszą ponosić, a przy tak gwałtownie rosnącej inflacji mogą być znacznie większe niż dzisiaj się wydaje. „Zostaliśmy zepchnięci na margines, ale znowu tu nie chodzi o nas. To pacjentów zwłaszcza z małych ośrodków spycha się na margines i wyklucza z podstawowego prawa do godnej opieki zdrowotnej” – dodaje Tomasz Zieliński.